forum.charade.pl | Polski Klub Daihatsu Charade

Forum Klubu Daihatsu Charade
Teraz jest 22-12-2024, 07:30

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Regulamin działu


Kliknij, aby przejrzeć regulamin



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 10 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: prawo jazdy
PostNapisane: 27-11-2011, 18:24 
Offline

Dołączył(a): 08-02-2011, 22:13
Posty: 340
Lokalizacja: Rzeszów
Samochód: Daihatsu
Model: G203
Rok: 1995
jestem w miarę na bieżąco, bo akurat moja siostrzenica jest na etapie zdawania na prawko.
co ciekawe zdała testy i zaczęło się. uwalili ją raz, potem drugi, w ub. tygodniu - trzeci i klops. minęło 6 miesięcy od momentu zdania testów i teraz trzeba ponownie je zdawać. mało tego, musi przynieść zaświadczenie, że wykupiła sobie 5 godzin dodatkowej jazdy.
po trzeciej nieudanej próbie zacząłem ją na spokojnie i dokumentnie przepytywać, jak to było, za każdym razem, że już trzy podejścia i nic. w sumie w końcu mnie to zaciekawiło, ze cały czas oblewa i chciałem dociec skąd tego przyczyna, czy tak faktycznie dramatycznie jej idzie, czy co.
powiem jedno, podstawowy wniosek jaki mi się nasuwa, to to, że beznadziejnie uczą. osobiście się załamalem, jak posłuchałem, jak ją uczyli. ręce opadają.
robią z jazdy autem matematykę. "(...) jak sie zacznie trzeci słupek, to zaczynasz skręcać...; ... jak ci minie w tym punkcie szyby, to skręcasz do oporu a potem dwa i pół obrotu kierownicą....; itd."
to jest tragedia. dziewczyna nie patrzy w ogóle w lusterka, nie orientuje co sie dzieje, nie bierze tego na logikę, zasady, przeczucie, tylko pilnuje, by wykonać komendy, bo tak ja uczyli.
no i efekt - uwalony łuk. zamiast patrzeć w lusterka, trzymać się blisko wewnętrznej strony, bo zawsze można odbić, to nie - na komendy, w określonym porządku. przecież to jest debilizm.
mnie uczono, ze jak za wcześnie zacznę skręcać, to zawsze mogę jeszcze odbić, jak za późno, to już nic nie odratuje. koniec kropka. a ona zamiast myśleć, drży, żeby tylko nie pominąć jakiegoś wersa z recytowanego wierszyka.

poza tym, tak se myślę, po jaką cholerę to wszystko?
i tak pod blokiem, przy centrum handlowym jak patrzysz jak ludzie parkują... to masakra. każdy wjeżdża po pięć razy, poprawia 8 i... i nic. jakoś wszyscy jeżdżą. na drodze masz jechać bezpiecznie dla siebie i innych uczestników ruchu, a tu patrzy sie tylko na to, czy zrobisz kopertę albo łuk i zostanie Ci te parę centymetrów. ni mniej ni więcej.
i tak w ogóle natchnął mnie do napisania posta temat Qllera o cudach na naszych drogach. bo nei uczą kierowców, jak rozpoznać że masz coś nie tak z zawieszeniem i że np. kółko ci odpadnie i wyprzedzi cie na prostej. albo rozwalisz sebie albo/ i innych, tylko żeby łuk zrobić.
a teraz pytanie, myślę, retoryczne: kto w całym swoim życiu kierowcy musiał robić łuk ? w tak wąskim korytarzyku, dojeżdżając do czegoś na dwa centymetry (czy tam ileś) ? chyba nikt, bo niby gdzie i po co.
podobnie, gdyby za nieumiejętność parkowania dawali mandaty lub kierowali na powtórny egzamin, to większość kierowców, co najmniej po zmianie auta, bo każdym przecież inaczej sie parkuje, szłoby na powtórny egzamin. a baba, to już raczej każda. szowinistą nie jestem, ale sory, nie widziałem chyba kobitki, co dobrze parkuje :lol:
także uwalają na pierdołach, które i tak całe gówno znaczą, bo mało kto wsiądzie po zdaniu na prawko za kółko peugeota 206 (chyba na tym sie teraz zdaje) natomiast nie uczą, że jak auto jedzie, to wcale nie musi oznaczać, że jest ok. a tak niestety wiele ludzi uważa. póki jedzie to ok. ale że amory uwalone totalnie i wywali go na zakręcie na drzewo, albo że mu kółko odpadnie, to nikt nie wie. a pójdzie do mechanika, to niejednokrotnie nie wierzy, bo myśli, ze przecież auto mi jeździ, a gość mnie chce tylko na pewno na niepotrzebną robotę naciągnąć.
ale, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę. jaki rząd będzie chciał zmieniać prawo w tym zakresie, skoro z poprawek niezłą sumką zasila się budżet. szkołom to też na rękę, bo uczą pierdół, robią dodatkowe lekcje, a egzaminatorzy, no cóż, o "kopertach" i "kopertach" w wordach nie od dziś się mówi.

_________________
High Enough // All She Wrote // Edge of Time


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: prawo jazdy
PostNapisane: 27-11-2011, 20:23 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21-03-2006, 18:53
Posty: 567
Lokalizacja: Miedzychod
Samochód: Charade
Model: G102 , G10
Rok: 92
po 1 to WORD trzepie kasę na poprawkach a nie państwo
po 2 skoro ktoś nie zdaje 3 razy to znaczy że jednak coś jest nie tak(bez obrazy)
po 3 sam zdawałem ostatnio prawko(C) i jakoś zdałem za pierwszym razem tak samo jak osobówkę
po 4 to że szkoły idą na łatwiznę i uczą nie żeby nauczyć a żeby zdać to wiadomo nie od dziś
po 5 ja osobiście nie wyobrażam sobie tego aby na prawku prowadzono rozległe wykłady bądź pokazy praktyczne z obsługi auta (poza tym co już jest)
po 6 od tego są przeglądy techniczne które niestety większość kierowców traktuje jak egzamin w szkole byle przeszło byle przeszło byle przeszło...a to ty i twoi bliscy przecież nim jeżdżą

po części rozumiem takie podejście no bo to takie Polskie a mianowicie wszyscy są winni oprócz mnie. Piszemy o gratach na kółkach, o debilach za kierownicą a jeśli nie zaczniemy od siebie to naprawdę mało się zmieni w tym kraju i możemy narzekać i biadolić wyzywać przez szybę a i tak nie zmienimy nikogo

_________________
Jakub P.


Dzonson napisał(a):
Ja jeszcze nigdy nie byłem na stacji kontroli pojazdów :D A i vectra i charade zawsze ma podbity przegląd.


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: prawo jazdy
PostNapisane: 28-11-2011, 16:12 
Offline

Dołączył(a): 08-02-2011, 22:13
Posty: 340
Lokalizacja: Rzeszów
Samochód: Daihatsu
Model: G203
Rok: 1995
ssjqbas napisał(a):
po 1 to WORD trzepie kasę na poprawkach a nie państwo

hm, ale że cała kasa idzie do niego, jak w przypadku mandatów kasowanych przez straż miejską do kasy miasta?
może, nie bede sie zapierał bo nie wiem, ale i tak jest to dobry sposób na robienie kasy, a stołki tam pewno jeśli są w miarę intratne to i z polityką są "umaczane"

ssjqbas napisał(a):
po 2 skoro ktoś nie zdaje 3 razy to znaczy że jednak coś jest nie tak(bez obrazy)

not taken :lol:
tu też sie nie zaprę, bo nie jeździłem z nią, ino mój ojciec, a jej dziadek, gdzieś z nią ostatnio trenował.

ssjqbas napisał(a):
po 3 sam zdawałem ostatnio prawko(C) i jakoś zdałem za pierwszym razem tak samo jak osobówkę

są i kobiety szatany za kierownicą,
ale osobiście nie porównywałbym zdawalności mężczyzn w stosunku do kobiet

ssjqbas napisał(a):
po 4 to że szkoły idą na łatwiznę i uczą nie żeby nauczyć a żeby zdać to wiadomo nie od dziś

a widzisz i tu się pokłócę :lol:
ja właśnie nie wiem czy taka metoda odmóżdżania i nauki niemalże odruchów niczym psa Pawłowa jest skuteczna.
z tego co mi ojciec opowiadał po jeździe (treningu) z nią, to właśnie ona zamiast koncentrować się na tym gdzie i jak auto jedzie, to ona myśli ile razy już skręciła i ile ma odkręcać po jakiej ilości sekund, czy tam minięciu punktu na szybie.
wydaje mi sie, że właśnie takie uczenie "algorytmów manewrowych" właściwych dla peugeota jest głupie, bo kursant zamiast patrzeć co się dzieje z autem to myśli nad wypełnieniem algorytmu. a przecież starczy inna prędkość o 2km/h i szlag trafia cały algorytm...

ssjqbas napisał(a):
po 5 ja osobiście nie wyobrażam sobie tego aby na prawku prowadzono rozległe wykłady bądź pokazy praktyczne z obsługi auta (poza tym co już jest)

z jednej strony wydaje się słuszne argumentowanie, że gdzie jeszcze wepchnąć kolejne godziny i ile by kosztował kurs, gdyby zacząć bawić się w warsztat. z drugiej strony czy można mówić o braku czasu na uświadamianie dotyczące bezpieczeństwa, gdy jednocześnie uczy się łuku na peugeocie 206 (w sensie konkretnym, jednym samochodzie którym raczej mało kto potem będzie jeździł). ja bym zamienił godziny placu na pokazanie typowych a istotnych objawów, które powinny zaprowadzić kierowce prosto do warsztatu.

ssjqbas napisał(a):
po 6 od tego są przeglądy techniczne które niestety większość kierowców traktuje jak egzamin w szkole byle przeszło byle przeszło byle przeszło...a to ty i twoi bliscy przecież nim jeżdżą

ale przegląd jest co rok, a jak ktoś jeździ i to dosyć dużo, to rok, to długi okres czasu.
można wyeksploatować i najnowszą część na naszych drogach.
taki wahacz (sworzeń kulisty przy nim) może pójść bez dwóch zdań, mimo dobrej kondycji podczas badań tech.
do tego, przecież nie wszystko zużywa się liniowo, a najczęściej wykładniczo, tj. póki taki sworzeń nie ma luzów, to jeździsz i jeździsz. ale jak już sie zrobi nawet mały luzik, to szybko się rozbije / wybije. także na badaniach może być wszystko ok, a za dwa miesiące już nie.

jak sie tak teraz zastanawiam, to nigdy mnie nie odesłali jeszcze z badań (no raz, za brak naklejki z nr rej. na szybie przedniej), ale nigdy za stan techniczny. a o czym to świadczy? że nie czekam do tego egzaminu (badania) tylko robi się rzeczy na bieżąco, w ciągu całego roku, ale dlatego auto jakoś jeździ. a i u u mnie coś potrafiło pójść. to co dopiero w sytuacji, gdy ktoś na naprawy decyduje sie dopiero w momencie, gdy mu badania nie podbiją? no bo "przecież auto jeździło"

ssjqbas napisał(a):
po części rozumiem takie podejście no bo to takie Polskie a mianowicie wszyscy są winni oprócz mnie. Piszemy o gratach na kółkach, o debilach za kierownicą a jeśli nie zaczniemy od siebie to naprawdę mało się zmieni w tym kraju i możemy narzekać i biadolić wyzywać przez szybę a i tak nie zmienimy nikogo

zapewniam Cie, że ja też mam alergię na wszechobecną bierną reakcję, tj biadolenie.
ale tu akurat oboje piszemy o czymś zupełnie innym.
ja nie zwalam winy za nie zdany przez nią egzamin na kogoś tam (nie do końca).
nie umiała łuku - nie zdała. proste.
dla mnie problem leży gdzieś indziej - czy w ogóle, bo po co, powinna była umieć?
i to jest dla mnie bezsens, ale niestety mimo szczerych chęci raczej kijem Wisły nie zawrócę.
z obecnego porządku korzystają wszyscy oprócz kursantów, czyli późniejszych kierowców (nic nie wiedza o aucie; bezpieczeństwie), przy czym tych osób jest na tyle dużo i jest to na tyle dla nich korzystne, że nie chcą tego zmieniać.
a napisałem że nie zwalam do końca, bo trochę zwalam. owszem. na ta szkołę, co zamiast uczyć, tresuje.

_________________
High Enough // All She Wrote // Edge of Time


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: prawo jazdy
PostNapisane: 29-11-2011, 14:21 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21-03-2006, 18:53
Posty: 567
Lokalizacja: Miedzychod
Samochód: Charade
Model: G102 , G10
Rok: 92
no teraz ja
moja żona zdała za pierwszym razem i parkuje zdecydowanie lepiej niż "średni męski kierowca" zapewniam
za to teściowa to juz makabra zero orientacji musi mieć automat i jak najmniejszy najlepiej maluch z automatem,
co do szkół to szkoda słów ale jedno musze przyznać mnie koleś nauczył ładnie jeździć po mieście i poza ale plac to typowa pamięciówka teraz 2 w prawo potem w lewo do oporu i tego się w życiu nie zmieni naprawdę nie wiem po co ten plac jest to tak archaiczny wytwór czyjejś wyobraźni jak nawet.... nie mam pomysłu ,a zarazem zupełnie bezsensowny no bo co sie uczysz ? pod górkę ruszać ?
szkoły mają ci daćcchyba podstawy bo co sie nauczysz przez 30 godz ?
autentyczna sytuacja egzaminator wypuszcza laske z auta ona
i co zdałam?
tak ale niech pani jeszcze z tatusiem poćwiczy ? WTF?
no makabra

_________________
Jakub P.


Dzonson napisał(a):
Ja jeszcze nigdy nie byłem na stacji kontroli pojazdów :D A i vectra i charade zawsze ma podbity przegląd.


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: prawo jazdy
PostNapisane: 29-11-2011, 18:09 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 08-04-2011, 21:49
Posty: 156
Lokalizacja: Łódź
Samochód: Daihatsu Charade
Model: G100 1.0
Rok: 1992
Ja powiem tak, ludzie psioczą na WORD jak tylko się da... ale tak na prawdę to najczęściej pretensje można mieć tylko do siebie. Ja zdałem za pierwszym razem, nie jeżdżąc samochodem przed kursem (nie liczę kierowania u dziadka na kolanach jak miałem z 10 lat). Tyle tylko, że ja bardzo, ale to bardzo cenię szkołę jazdy którą wybrałem i instruktora... A to właśnie tutaj jest pies pogrzebany. Szkoły nie chcą/nie potrafią uczyć i potem ci ludzie nie zdają... albo uczą tylko tak aby zdać egzamin... Osobiście bardzo cenię sobie to, że w mojej szkole wykłady były obowiązkowe i trzeba było je zaliczyć i wszystko było ukierunkowane pod to aby nauczyć się jeździć a nie tylko zdać egzamin. Instruktor od początku mówił, że nie będzie żadnych regułek typu zakręć 2 razy kierownicą (śmieszy mnie, że tak uczą na rękawie i ludzie przez to nie zdają...), tylko będzie uczył wyczucia jak co zrobić i jak poprawić za pomocą lusterek. Ponadto, jak ktoś nie umiał jeździć to nie dopuszczano go w ogóle do egzaminu wewnętrznego i musiał dokupować godziny albo iść do innej szkoły (na początku myślałem, że to wyłudzanie ale okazało się, że wcale nie, bo mi instruktor powiedział, że mogę podchodzić do egzaminu zanim wyjeżdżę wszystkie godziny, bo mam według niego wystarczające umiejętności aby go zdać). Pamiętam, że egzamin państwowy w porównaniu do jazd to był pikuś :P Na jazdach to czepiał się mnie dosłownie wszystkiego i wszystko musiałem poprawiać, za co jestem niezmiernie do dziś wdzięczny i mimo, że jeżdżę nie przepisowo to pewne motywy typu "nie widzę, nie jadę" zostaną mi na zawsze.
Także wybór szkoły to podstawa. Pamiętam jak szukałem dla siebie, to obdzwoniłem kilka... w jednej szkole... koleś odbiera i mi mówi, że w ogóle nie muszę chodzić na wykłady, bo po co... "bo wie Pan, u nas to jest tak jak się płyta kręci, rozumie Pan, tak jak się płyta kręci, tu sobie Pan przyjdzie tu nie, bo wie Pan tak jak płyta się kręci, u nas to jeździmy od razu bez wykładów jak Pan chce"... także takie mamy szkoły...
Wśród znajomych mam wielu co zdali za 1 razem... mam takich co zdawali po kilka razy i wielu z nich przyznaje, że oblewali przez własną głupotę lub przez stres... np. kumpel zapomniał włączyć światła.
Wiadomo, większość przepisów jest bezsensowna i każdy je łamie, więc teoretycznie to co mamy na kursach nie ma sensu, no ale nie ma co z tym walczyć, trzeba się po prostu dostosować. Ja na co dzień i tak jeżdżę tak, że z pewnością wielu na mnie bluźni...
Jest część ludzi którzy moim zdaniem kompletnie do jazdy się nie nadają i nie powinni w ogóle plastiku otrzymać. Mam koleżankę która zdała jakoś dopiero za kilkunastym podejściem (tak, to nie żart, dokładnie za którym nie powiedziała, bo się wstydziła, także kto wie czy nie było to bliskie dwudziestu podejściom), w takim przypadku ja bym blokował możliwość otrzymania prawa jazdy, bo według mnie taki człowiek po prostu nie ma do tego predyspozycji.

_________________
Rejestrujcie się na nowe forum Daihatsu:
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: prawo jazdy
PostNapisane: 01-12-2011, 15:27 
Offline

Dołączył(a): 08-02-2011, 22:13
Posty: 340
Lokalizacja: Rzeszów
Samochód: Daihatsu
Model: G203
Rok: 1995
Emejcz napisał(a):
Wiadomo, większość przepisów jest bezsensowna i każdy je łamie, więc teoretycznie to co mamy na kursach nie ma sensu, no ale nie ma co z tym walczyć, trzeba się po prostu dostosować.

właśnie o to chodzi, by nie dostosowywać się do tego co jest głupie. a w naszym przypadku głupia pozostała forma zdawania na prawo jazdy. jakieś łuki, których nigdy w życiu potem na drodze nie robimy. koperty, które większość ludzi i tak robi przodem, albo poprawia 6 razy. na cholerę to, na co komu się uczyć takich głupot, do tego na aucie którym nikt potem nie jeździ, a z właściwości każdego auta wynika to, że na każdym trzeba się niemalże od początku uczyć tych samych manewrów. to jest totalny bezsens. bo albo działamy na wyczuciu, a to trzeba wyrobić, albo powinni do każdego auta dołączać instrukcję kopertową , łukową itd (skręć tyle a tyle, potem tyle a tyle... i tak do każdego auta)
przecież jak zdawałem na punto egzamin, a potem wsiadłem w poldka... totalnie inna bajka. nawet nie ma o czym gadać.

Emejcz napisał(a):
Ja na co dzień i tak jeżdżę tak, że z pewnością wielu na mnie bluźni...

czyli?

Emejcz napisał(a):
Jest część ludzi którzy moim zdaniem kompletnie do jazdy się nie nadają i nie powinni w ogóle plastiku otrzymać. Mam koleżankę która zdała jakoś dopiero za kilkunastym podejściem (tak, to nie żart, dokładnie za którym nie powiedziała, bo się wstydziła, także kto wie czy nie było to bliskie dwudziestu podejściom), w takim przypadku ja bym blokował możliwość otrzymania prawa jazdy, bo według mnie taki człowiek po prostu nie ma do tego predyspozycji.

no jak ktoś paręnaście razy zdawał bez powodzenia egzamin, to faktycznie albo jest takim ignorantem i olewatorem, że zapomni hamować przed światłami, bo będzie sie malować czy wyciskać pryszcza, albo jest totalnie lewy do kółka.

ale nie bój sie Emejcz. taka laska dostanie prawko. będzie zawali drogą. będzie wkurzać wszystkich normalnie jeżdżących. będzie jechać 70 na 90-tce i nie będzie gdzie jej wyprzedzić bo będą wysepki, a jak sie skończą to ludzie wkurzeni pójdą na żywioła, aż ktoś wpadnie do rowu albo na drzewo czy czołówkę. ale wtedy wiesz co ona powie - no patrzcie jacy wariaci. ja jechałam bezpiecznie.
ta laska będzie tez hamować przed wyjazdem z podporządkowanej mimo iz horyzont będzie pusty. jak jej wjedziesz w zadek, bo niestety założysz ze to normalny kierowca i pojedzie, bo ma pusto, a nie będzie się zatrzymywał (bo i po co?), to i tak będzie twoja wina, a ona znów powie, że ona jechała bezpiecznie, spokojnie, zrównoważenie, rozglądała się dla bezpieczeństwa, a mężczyźni jak zwykle jak wariaci. gliniarz w duszy przyzna ci racje i łącząc się z tobą w bólu da ci na pocieszenie mandat, bo inaczej nie może, przez nasze prawo.

ja pamiętam, jak uczono mnie, ze jazda ma byc w miarę dynamiczna. nie można powodwac korków, zahamowań. należy jechać w tempie ogólnym, w miarę dynamicznie.
ale takie sieroty, zawsze wyjdą cało. natomiast ktoś kto jeździ dobrze, za nich zapłaci.

_________________
High Enough // All She Wrote // Edge of Time


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: prawo jazdy
PostNapisane: 01-12-2011, 15:40 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 30-10-2010, 19:57
Posty: 226
Lokalizacja: Warszawa
Samochód: charade
Model: G100 CS
Rok: 1992
To za którym razem ktoś zda to nie jest wyznacznik. Ja zdawałem w Słupsku na grande punto w benz a uczylem sie w warszawie na yarisie w dieslu. Nie znając w ogole samochodu i nie znajac w ogole miasta zdałem za 3 razem. Raz sie zapatrzylem i przejechalem na czerwonym a drugi była godzina 22 padał deszcz i wyłączona juz była sygnalizacja, no to jade i skrzyżowanie, znak stop i migajace światła na zółto. czyli trzeba zatrzymac sie na lini stop. ale jej nie widze, to na czuj sie zatrzymalem. no i dziekuje egzamin nie zdany. potem poszedłem w tamto miejsce i okazało sie żę linia jest tak wytarta ze była widoczna przy krawezniku tylko plus mokra nawierzchnia która totalnie ograniczała widocznośc lini. Poza tym nawet w warszawie nie miałem jazd "nocnych" gdzie sygnalizacja jest wyłączona i panują troche inne zasady. Teraz takie rzeczy wydają sie śmiesznie proste, ale dla 18 letniego chłopaka któy sie dopiero uczył jeździć nie było to takie łatwe.

Mój braciak np zdał za 8 razem a jeździ bardzo dobrze. Kumpel zdał za pierwszym razem w Warszawie i 1 samochod do kasacji plus okolo 8-10 stłuczek. Więc takie gdybanie "o zdał za 6 razem, pewnie nie umie jeździć" jest bezsensowne.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: prawo jazdy
PostNapisane: 01-12-2011, 18:16 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 08-04-2011, 21:49
Posty: 156
Lokalizacja: Łódź
Samochód: Daihatsu Charade
Model: G100 1.0
Rok: 1992
w_ojtek napisał(a):
Emejcz napisał(a):
Ja na co dzień i tak jeżdżę tak, że z pewnością wielu na mnie bluźni...

czyli?

Może lepiej nie mówić, bo się zaraz znajdą jacyś narodowi hipokryci jeżdżący przepisowo....
W każdym razie, zawsze jeżdżę sporo powyżej dopuszczalnej prędkości, bo uważam, że jest zdecydowanie zbyt niska i jedyne co powoduje to korki (dostosowuje ją do potrzeb i warunków wedle mej subiektywnej oceny, dla mnie w mieście powinna obowiązywać 70 i na trasach 3 pasmowych typu Łódzkie al. włókniarzy spokojnie mogła by być 100, gdzie notabene przed jej całkowitym remontem była 90 a po remoncie ustawili 60 mimo, że nie ma tam żadnych pasów bez świateł, oczywiście są miejsca, gdzie 40 jest opcją rozsądną, np. w przypadku gdzie po obu stronach parkują samochody całkowicie zasłaniając przejścia dla pieszych...) dobijają mnie barany które jadą 30-40 mimo tego, że przed nimi pusto i przez takich zamiast przejechać skrzyżowanie na zielonym, to zawsze trafiam na czerwone. Strasznie jestem cięty na jakieś zawalidrogi i spowalniaczy ruchu... moim zdaniem, korki dało by się zredukować o połowę, jak by połowa kierowców nie była lamerami którzy za motto mają "nigdzie mi się nie śpieszy", wiecie ja wiele jestem w stanie zrozumieć... ale dobija mnie jak jest korek na skrzyżowaniu i na światłach przejeżdża 5 samochodów, bo kretyni nie wiem czy nie potrafią czy nie mogą normalnie ruszać, tylko czekają nie wiem na co i zanim ruszą spod tych świateł to ja jestem 30 metrów przed nimi to raz, a dwa, że jak już ruszą to rozpędzają się od 20 do 30 przez 10 sekund... także, na takich trąbię wielokrotnie. Tak samo cholery dostaje, na tych co wpuszczają pieszych na pasy... przecież obowiązuje zasada aby nie zapraszać pieszego na jezdnie jeżeli sam na nią nie wchodzi i akurat z nią się całkowicie zgadzam... cóż... jak widać, wielu się nie zgadza i mimo, że pieszy sobie spokojnie czeka, aż auta przejadą, to taki się zatrzymuje i powoduje niepotrzebne spowolnienie ruchu za sobą. Z natury jestem złośliwy, także odpowiednio zachowuję się w stosunku do tych którzy wymuszają pierwszeństwo (czego ja sam nie robię) przy wszelkich wjazdach/zjazdach/wyjazdach itp., także jak ktoś ewidentnie próbuje mi się wciskać, to ja robię tak, że się nie wciśnie :P (no ale oczywiście bez szaleństw, jak komuś zdarzy się mnie wyprzedzić gdzieś na trasie w dość bezmyślny sposób, bo nie ma gdzie się po tym wyprzedzeniu zmieścić, a jedzie na czołówkę z nadjeżdżającym z przodu no to takiego wpuszczam...). Robię też czasem różne sprytne manewry w celu uniknięcia zbyt długiego stania na światłach, wykorzystując przy tym właśnie opieszałość kierowców... gdyby normalnie ruszali, to nie miał bym takiej możliwości, ale że jest jak jest, to co mam sobie żałować...
Jak by się kto zastanawiał, to wcale nie uważam, że jeżdżę dobrze i w ogóle jestem tu dużo lepszy od innych... po prostu boli mnie to, jak przez kompletny brak wyobraźni wśród polaków powstają korki.
Żeby nie było, że nic nie daję od siebie i w ogóle taki niedobry jestem to powiem co robię, aby poprawić funkcjonowanie systemu... staram się np. zawsze parkować w centrum tak, aby zużywać jak najmniej miejsca, bo wiem, że o to jest bardzo ciężko i że inni też chcą zaparkować... (tyczy się to głównie równoległego i niestety wielu tego nie rozumie zostawiając za sobą lub przed sobą ogromną ilość miejsca które i tak nie może być wykorzystane...). Zawsze staram się aby na jezdniach bez wyznaczonych pasów ruchu nie utrudniać przejazdu tym co jadą prosto gdy ja skręcam w lewo. Ułatwiam wyprzedzanie się tym, którzy się na to decydują... jak tylko mogę to zjeżdżam i nie przyśpieszam... cenię takich za rozładowywanie ścisku na drogach itp...

_________________
Rejestrujcie się na nowe forum Daihatsu:
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: prawo jazdy
PostNapisane: 02-12-2011, 23:47 
Offline

Dołączył(a): 08-02-2011, 22:13
Posty: 340
Lokalizacja: Rzeszów
Samochód: Daihatsu
Model: G203
Rok: 1995
Emejcz napisał(a):
Może lepiej nie mówić,

hahaha za późno. teraz zobaczysz, do czego koledzy są zdolni przyczepić się , hehehe
Emejcz napisał(a):
W każdym razie, zawsze jeżdżę sporo powyżej dopuszczalnej prędkości, bo uważam, że jest zdecydowanie zbyt niska i jedyne co powoduje to korki (dostosowuje ją do potrzeb i warunków wedle mej subiektywnej oceny, dla mnie w mieście powinna obowiązywać 70

jakby było 70, to nawet neidzielni kierowcy jeździliby 80, większość i tiry 90, dostawcy 100, i byznesmeny grubo powyżej
jest 50, ale tyle nikt nie jeździ. jeździ 60-70, bo do tej wielkości sie gliny nie czepiają. czyli w zasadzie realne 70 prawie że mamy.
poza tym, jeśli juz mowa o prędkości, to ja wprowadziłbym dzienne i nocne znaki.
jest taka szkoła. w dzień, dzieciaki mogą pląsać wkoło, więc jest ogr do 40 ale w nocy? totalna bzdura.
gdzieniegdzie na zachodzie spotkałem się z tym, że znaki obowiązują "od do" (jak dobrze kojarzę, choć kraju nie podam, bo nie chce źle palnąć). u nas nie słyszałem, żeby ktoś poruszał tego typu tematy.
Emejcz napisał(a):
i na trasach 3 pasmowych typu Łódzkie al. włókniarzy spokojnie mogła by być 100,

to ja Ci podam rzeszowski absurd. w centrum mamy taką ciekawą ulicę, która ma w pewnych odcinkach 4 pasy (prawo skręt, lewo skręt, dwa prosto). generalnie w mieście od trzech pasów wzwyż według przepisów gdy ma być przejscie, to tylko w formie kładki lub podziemne. tego oczywiście nie ma i są zwykłe pasy. spróbuj tamtędy przejść pieszo. powodzenia i krzyż na drogę.
była taka gra na atari albo może nawet spektrum gdzie przechodziło się przez jezdnię (póki cie coś nei rozjechało). wygląda to podobnie. "skuć się" nadzwyczaj łatwo :lol: a teraz - wyobraź se, że skoro jest tam tyle pasów, to podwyższamy tam dozwoloną prędkość do 100. hehe. ino by babcie i dziadki fruwały nad maskami. sam bym zaraz obok zakład pogrzebowy otworzył.
lekko czarny humor. ale takie rzeczy - są nierealne.
Emejcz napisał(a):
oczywiście są miejsca, gdzie 40 jest opcją rozsądną, np. w przypadku gdzie po obu stronach parkują samochody całkowicie zasłaniając przejścia dla pieszych...)

no mówisz przejście. a co z dziećmi, które mają fiu bździu w główkach i mogą wybiec na drogę w każdym momencie. co z dziadkami, co chcą tez przejść przez ulicę, a szybko nie dadzą rady. matki z wózkami. i inne.
ludzie wszędzie chcą żyć. ja wychodzę z takiego założenia, więc tam gdzie jest wioska i 50 to pykasz se max 70 i na tym koniec.
jak widzę, że ktoś zapierdala tam ponad 100 to uważam, ze to zwykły morderca. potem teorie chodzą pt. wtargnął pod samochód. a jak miał nie wtargnąć, przy tej prędkości.
Emejcz napisał(a):
dobijają mnie barany które jadą 30-40 mimo tego, że przed nimi pusto i przez takich zamiast przejechać skrzyżowanie na zielonym, to zawsze trafiam na czerwone

ale tak jest zawsze, ze taka sierota, powoli, na żółtym, ale przejedzie, a Ty musisz hamować.
Emejcz napisał(a):
Strasznie jestem cięty na jakieś zawalidrogi i spowalniaczy ruchu... moim zdaniem, korki dało by się zredukować o połowę, jak by połowa kierowców nie była lamerami którzy za motto mają "nigdzie mi się nie śpieszy",

no tak. powiem Ci tu, ze ja Twoje racje rozumiem. popatrz na moje. jade se w sobotę, do laski. ona chce se zrobić przejażdżkę w bieszczady. jest jesień, buki i dęby są czerwone, piękne, słoneczko świeci nisko, poblaski, promienie, poświaty, refleksy świetlne itp itd. chcesz pooglądać widoki, ponapawać się naturą, odetchnąć powietrzem. spieszyć sie nie spieszysz bo gdzie i po co. pykasz se 60-70 pogawędkujesz i oglądasz. na dupie zaraz siedzi Ci Tir, albo przedstawiciel (w soboty tez jeżdżą), albo taki, co mu się spieszy.
może faktycznie mu sie spieszy. chce skończyć robotę, posiedzieć w domu.
generalnie szanuje to i jednocześnie mam to w dupie (da się tak :lol: ), bo szanuje tez swoje potrzeby. nie będę złośliwy, nie będę mu przyspieszał jak chce mnie wziąć, niech jedzie w siną dal, nawet mu zjadę jak będę miał gdzie (oczywiście nie w nocy, wtedy nie zjeżdżam nikomu, nigdy żeby nie zgarnąć na maskę jakiegoś nieoznakowanego żula czy pieszego), ale przyspieszać przez niego również nie będę. droga jest jego i moja, w tym samym udziale. każdy ma swoje potrzeby i do nich prawo.
jest to problem, a i ja staję niejednokrotnie po stronie tego któremu sie spieszy. ale też czasem sie wleke.
nie bardzo idzie to rozwiązać. musiałyby być drogi dwupasmowe. chcesz - gonisz. nie chcesz - wleczesz się.
Emejcz napisał(a):
wiecie ja wiele jestem w stanie zrozumieć... ale dobija mnie jak jest korek na skrzyżowaniu i na światłach przejeżdża 5 samochodów, bo kretyni nie wiem czy nie potrafią czy nie mogą normalnie ruszać, tylko czekają nie wiem na co i zanim ruszą spod tych świateł to ja jestem 30 metrów przed nimi

no zagadują się, przysypiają, a już nagminnie, dopiero jak sie zielone zaświeci, to zamiast popuszczać sprzęgło, szukają biegu. to też mnie irytuje. stac sie powinno na jedynce. a kto zaśpi podczas ruszania, ten ma cieńszy zadek ze swojej winy.
Emejcz napisał(a):
to raz, a dwa, że jak już ruszą to rozpędzają się od 20 do 30 przez 10 sekund.

a to są już idiotyczne nawyki a raczej stereotypy przekazywane z pokolenia na pokolenie.
na jedynce tylko drgnąć. dwójka lekko dodać i przy 30 już trójka. tak kiedyś prawie wszystkie dziadki pruły maluchami. a w rzeczywistości najciekawsze jest to, że maluch miał dłuższą jedynkę od poldka. jak ktoś umiał nim jeździć, to spod świateł o ile miał kiepski słuch (bo silnik wył strasznie z tyłu) to jak ruszył ostro, to poldki miały problem (tak do trzeciego biegu).
może szkoły te wynikały z gaźników, dwóch przelotów. nie było dawki stechiometrycznej, nie było lambd. ludzie kojarzyli ze więcej gazu, to więcej pali. a teraz to bzdet przy lambdzie i wtryskach (no chyba ze ciśniesz gaz do dechy).
pamiętam jak kiedyś jakiś dziennikarzyna pytał sie mistrza oszczędnej jazdy jak to robi? ze pewno ledwo się toczy. a on się zaśmiał i mówi mu, ze właśnie nie. pierwsze biegi są do rozpędzenia w miarę dynamicznego auta, gdy masz moment i moc. masz go wykorzystać. dalsze biegi, to juz tylko muskanie pedału gazu, utrzymywanie prędkości.
ale jak tacy niedouczeni dziennikarze nadal są, a są, bo niedawno przeczytałem w jakimś czasopiśmie, że eksperci radzą, iż przy 60 na h oszczędny kierowca już jedzie na 5 biegu... bez kom.

Emejcz napisał(a):
Tak samo cholery dostaje, na tych co wpuszczają pieszych na pasy... przecież obowiązuje zasada aby nie zapraszać pieszego na jezdnie jeżeli sam na nią nie wchodzi i akurat z nią się całkowicie zgadzam... cóż... jak widać, wielu się nie zgadza i mimo, że pieszy sobie spokojnie czeka, aż auta przejadą, to taki się zatrzymuje i powoduje niepotrzebne spowolnienie ruchu za sobą.

ten taki, najprawdopodobniej tez chodzi co nieco na nogach i wie, jak czasem ciężko przejść.
jak dla mnie - wiele zależy od pogody. jak jest ładnie - mogą stać :lol:
Emejcz napisał(a):
Z natury jestem złośliwy, także odpowiednio zachowuję się w stosunku do tych którzy wymuszają pierwszeństwo (czego ja sam nie robię) przy wszelkich wjazdach/zjazdach/wyjazdach itp., także jak ktoś ewidentnie próbuje mi się wciskać, to ja robię tak, że się nie wciśnie :P

no czasem niektórzy są tak bezczelni, że ręce opadają. i chyba jest coś w tym, że jak ktoś niepewnie jedzie, czyli grzecznie (wciska sie na wpół hama :lol: ), to sie mu odpuszcza i sie go wpuszcza, ale jak ktoś na hama wali, to nie :lol:
ostatnio miałem taki przypadek. gość wyprzedził mnie o pół auta i po prostu wjeżdża. pierdzieli, ze ja jade. dawno takiego bezczelniaka nie miałem. a jechaliśmy wolno i był to dojazd do skrzyżowania. a że zobaczyłem u niego przyciemniane szyby i "sibi", to jadę dalej :lol: i tylko słucham kiedy zgrzytnie :lol: no kurcze chyba z centymetr chłopu został hahaha ale jak za to pięknie odbił, jak zobaczył, że bardziej to pierdziele od niego :lol:
nieco żal mi było daihaszu ale przy tej prędkości krzywda wielka by sie mu nie stała, a ja tylko bym kase zyskał na jego renowację ;)
Emejcz napisał(a):
Żeby nie było, że nic nie daję od siebie i w ogóle taki niedobry jestem to powiem co robię, aby poprawić funkcjonowanie systemu... staram się np. zawsze parkować w centrum tak, aby zużywać jak najmniej miejsca, bo wiem, że o to jest bardzo ciężko i że inni też chcą zaparkować... (tyczy się to głównie równoległego i niestety wielu tego nie rozumie zostawiając za sobą lub przed sobą ogromną ilość miejsca które i tak nie może być wykorzystane...). Zawsze staram się aby na jezdniach bez wyznaczonych pasów ruchu nie utrudniać przejazdu tym co jadą prosto gdy ja skręcam w lewo. Ułatwiam wyprzedzanie się tym, którzy się na to decydują... jak tylko mogę to zjeżdżam i nie przyśpieszam... cenię takich za rozładowywanie ścisku na drogach itp...

nooo, to sie nazywa gest ;) a nawet parę ściślej mówiąc

no tom sie rozpisał. Lupus założę się, że nie omieszka wspomnieć o epopei, ale zauważyć tez powinien, ze o gazie grama nie było.
już sie bije w piersi 8)
(a może zedytuję ?? :lol: )

_________________
High Enough // All She Wrote // Edge of Time


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: prawo jazdy
PostNapisane: 03-12-2011, 00:41 
Offline

Dołączył(a): 31-07-2011, 21:54
Posty: 32
Lokalizacja: Piekary Ślaskie
Samochód: Daihatsu
Model: Charade G200
Rok: 1994
Ogólnie to LOL, dlaczego bo jesteśmy ludźmi a w dodatku pochodzenie PL.
A na temat np na kursie pierwsze co mnie kobieta uczyła to Ruszanie bez gazu -dziś 3k i ruszamy, mówiła patrz co przed tobą i wokół a nie na słupki belki i inne paski.
Żonę przygotowali do zdania egzaminu, zdała, teraz się uczy jeździć...


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 10 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 14 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL