Witam jeszcze raz. Postaram się trochę przybliży życie mojej CZERWONEJ SMUGI (taki pseudonim dostał od kolegów z pracy) W sumie słusznie 90 km pod maską przy takiej wadze samochody to niezły kopniak. Nie jeden zrobił oczy widząc co to maleństwo potrafi. Co do choroby mojego bolida jest dosyć długa . Może zacznę od samego początku. Samochód został kupiony u handlarza , który to sprowadził go z Niemiec. Tam auto miało stłuczkę, aby jedną. Po jakimś czasie to zauważyłem. Jego karoseria gdzie niegdzie wygląda jak ser szwajcarski.
Obie pary drzwi, nadkola tylnie, trochę na błotnikach tylnich zrzera rdza oraz na masce i wgniecenie na dachu. Silnik jest ok, tylko mógł by trochę mniej oleju chlupac. W zamieszeniu wymieniłem amory tylnie, przegub prawy no i nie licząc części eksploatacyjne. Do tego doszła wymiana nagrzewnicy z obudową. Wsadziłem cała obudowę od pasata b5 (zajęło mi to parę dni) najważniejsze, że jest ciepełko. Obecnie pracuje nad podświetleniem wskaźników.
Dawno temu zamontowany został instalacja gazowa, zwykły mikser nie zadawał egzaminu wiec zakupiłem BLOSA, który to jak na razie sprawdza się rewelacyjnie.
W planach mam zamiar z Tuningowac mojego bolida. Co z tego wyniknie czas pokaże.
Stan licznika na dzień dzisiejszy wynosi 251000 km przed zakupem 174000 km.
|