Skoro już tak dywagujemy na temat raczej nieprzyjemny, a więc o policji to ja też mogę dorzucić swoje 3 grosze... a więc z policją miałem raczej często do czynienia, poczynając od tego że przez 2 lata jeździłem do pracy na rowerze i wracając ok 11 po zmroku przez osiedle nieraz nadziałem sie na patrol. Oczywiście gorliwi funkcjonariusze zawsze czepiali się tego że nie mój pojazd nie posiadał świateł a ja zawsze z uporem maniaka tłumaczyłem że tego właśnie dnia ktoś mi je ukradł

osiedle to nie należało do najporządniejszych więc wymówka była niezła. Zawsze miałem prowadzić rower do domu chodnikiem (10 km) i pewnie! prowadziłem! do najbliższego zakrętu

... wiele razy na motorowerze mnie łapali bez papierów, ale jak to na wsi- powietrze z opon i prowadź do domu. Raz udało mi się uciec przez pole bo tylko tam komar był szybszy od poloneza
Jeżdżąc Charadą jeszcze nie miałem przyjemności rozmawiać z policją na temat mojej jazdy, aczkolwiek poprzednim samochodem (volvo 480) kilka razy musiałem się tłumaczyć... dlaczego pan jechał 85 na taranie zabudowanym?? Bo sie spieszyłem do dziewczyny! dlaczego nie zmienił pan opon na nowe, za te zabieramy dowód rejestracyjny? bo musiałem zapłacić za czesne i w tym miesiącu nie starczyło... skruszony wyraz twarzy, i fakt że studiuje zaocznie wybawiły mnie nie raz.
Reasumując, nigdy nie dostałem żadnego mandatu, a zdaje sobie sprawę że zasłużyłem! Aż wstyd sie przyznać, ale raz zasnąłem za kierownicą i skasowałem plastikowy znak na środku drogi

jakoś się wywinąłem

nawet kiedyś piliśmy piwko na parkingu nocą i podjechała zaalarmowana policja. Wszyscy w aucie dostali po 100zł mandatu, a ja nawet upomnienia bo byłem kierowcą, i piłem marchewkowego Kubusia
Ale podkreślam Charadą jeżdżę bezpiecznie i spokojnie
chyba dobrze na mnie wpływa
