5. Będzie się gorzej prowadzić
6. Boga się nie boisz?
A na serio, to myślę że fizycznie jest to wykonalne, ale nie opłacalne. Pierwsze co przychodzi mi na myśl to stary 1.8D z Toyoty Corolli E9. Skoro benzyniaki z tego nadwozia (4E, 4A) dają się przeszczepić do, powiedzmy G100, to do G200 czy G300 też powinny wleźć. A skoro one powinny wleźć to zmieścić powinien się też siostrzany diesel. Tylko, że ten silnik ma szereg wad:
Jest cholernie ciężki (waży więcej niż najbardziej wypasione 4A-GZE z klimą), więc przygniecie przód auta do ziemi. Charakterystyka prowadzenia idzie się walić, no chyba że zamontujesz jakieś regulowane zawieszenie, i nie chodzi tu tylko o gwint do regulacji wysokości. Tak będzie z resztą z innymi ropniakami, one z natury są cięższe.
Kolejny minus to marna dynamika, nieporównywalna z benzynowymi silnikami Daihatsu. Miałem okazję bezpośrednio porównać taką E9 1,8D z moim Szarym. Czuć co prawda "siłę ciągu" od bardzo niskich obrotów, ale szybko traci oddech.
Następna wada to ogólna "siermiężność" tej jednostki. To starość często z milionowym przebiegiem. Są to co prawda silniki z gatunku "nie do zdarcia", ale wszytko ma swoje granice.
Posłużyłem się przykładem tego silnika, bo jest zasadniczo najbliższą możliwością. Wiadomo że można szukać czegoś nowocześniejszego, z innego obozu, np. Isuzu (Opel 1,7D; 1,7TD Ic). Ale jak pojawia się literka I przy D lub TD, to już raczej należy traktować jak wyzwanie techniczne i finansowe, a nie sposób na oszczędne przemieszczanie się.
a sa promocje że jest po 3,99, albo niedawno w kauflandzie - po 2,99 za litr, więc trza trzymać rękę na pulsie i robić zapasy 
