forum.charade.pl | Polski Klub Daihatsu Charade

Nowa zagłostka

Podczas jazdy, nie zależnie od tego jakie są obroty, prędkość itp , gaśnie mi samochod. Gdy próbuje zredukowac i odpalić go z tzw pychu nie reaguje, ale zapala bez problemu jak przekrece kluczyk. Dzieje się tak na zimnym jak i ciepłym silniku. Nawet dzisiaj z rana jak odpaliłem poszedłem otworzyć brame to wróciłem do zgaszonego juz samochodu.Czasami moge przejechac 20km i nic takiego nie bedzie mialo miejsca a czasami co pol minuty potrafi sie wyłączać.

Tak jakby było odcinane paliwo.

Filtr okey, kable wys. napiecia tez okey.

Jakieś propozycje ? Pompa paliwa ? Stacyjka?



Dodam ze dzieje sie tak odkąd raz go przeciągnąłem porządnie.

Ja miałem coś innego


Po ostrym szarżowaniu zaczeła szarpać, było dobrze tylko podczas wciskania gazu tj. dostawała więcej paliwa niż przepalała. właśnie nic nie ruszane a się stało. Na drugi dzień nie odpaliła.
Zrobiłem to (pisałem o tym wątek)

Więc sprawdź zapłon ! Przyśpieszenie zapłonu jak i przerwe

ale samo przyspieszenie zapłonu co by miało do tego? albo by się wkręcał gorzej, albo by szedł dobrze z niskich obrotów, a potem by już brakowało przyspieszenia w górnych zakresach (powiedzmy 4,5-6,5tysięcy).
to wygląda bardziej na ta stacyjkę albo... i znów, żeby nie było, bo nie wiem, jak wygląda aparat w jego aucie. natomiast spotkałem się z ciekawym objawem w swoim ówczesnym poldku. mianowicie gasł po zdjęciu nogi z gazu. okazywało się, że podczas zdjęcia nogi z gazu robiło się podciśnienie i aparat obracał się w daną (jedną konkretną - ale nie pamiętam ktorą) stronę. wtedy przerwany w nim kabelek nie stykał (rozłączał się). podczas dodawania gazu normalnie ów kabelek stykał i auto chodziło gites. zlutowanie kabelka załatwiło sprawę.
dodam tylko, że wtedy tez podczas próby odpalania poldka na pych nie skutkowało to niczym, bo powoli puszczałem sprzęgło, a nie dodawałem gazu, więc dalej w silniku było podciśnienie, przez co aparat obrócony był w tą niefortunną stronę (kiedy to kabelek nie stykał) i auto nie odpalało. ale z kluczyka palił.
zaznaczam jeszcze raz, że nie znam budowy jego aparatu, ale rzucam pomysł.

Zrób sobie kontrolkę z żarówki. Jak silnik zgaśnie sprawdź napięcie na cewce zapłonowej na zacisku do aparatu zapłonowego(trzeba obracać silnikiem, można popychać na 5 biegu), lampka ma zapalać się i gasnąć. Jeśli się nie zapala to szukaj usterki w stacyjce lub na kostkach. Ja stawiam na stacyjkę.

miałem coś takiego u siebie... Podejrzewałem wszystko - pomkę paliwa, cewkę, ustawienie zapłonu.... ostatecznie okazały się platynki - po wymianie działa jak marzenie.

Na 100% winne są platynki. Jednka pamietaj ze przy kążdej wymianie platynek musisz wymienic kondensator na identyczny nowy jak ten co masz w aparacie zaplonowym, bo jak nie zrobisz tego to wymiana gówno Ci da, bo jesli jest on walniety to platynki zużywają sie w tempie eksperesowym, kilkanascie kilometrów. Zamiast 20-50 k